Pewnego dnia tata się zmotywował i zrobił nam farbki, które Mateusz bez problemu może spróbować zjeść (oczywiście w niewielkiej ilości).
Przepis:
- 100ml wody
- 4 łyżki mąki
- barwnik spożywczy (można użyć np. szpinaku czy soku z buraków)
My mieliśmy do dyspozycji 4 kolory: żółty, czerwono-różowy, zielony i błękitny. Nasze farbki były pastelowe, ale myślę, że przy użyciu większej ilości barwnika można otrzymać bardziej nasycone barwy.
Na początku Matuś podchodził z dystansem do kolorowych miseczek. Tata malował więcej niż on :) Ale na koniec malowanie sprawiało każdemu członkowi rodziny taką samą frajdę :) (poza naszym czworonogiem, bo byśmy mieli zjedzone farby i wysmarowane całe mieszkanie).
Niestety nasze dzieło zostało zniszczone przez bestialskie dłonie:
Farba bez problemu zmyła się z ciała naszego Picasso, a bodziak po odmoczeniu i standardowym praniu w pralce nadaje się do dalszego użytku.
Polecamy wszystkim!
Szczególnie na zabawę przed wieczorną kąpielą :)
Super pomysł z tymi farbami. Dzięki takim zabawom rozwijasz u dziecka kreatywność i pomysłowość (http://e-galimatias.blog.pl/)
OdpowiedzUsuńpomysł rewelacyjny i chyba wypróbujemy ;)
OdpowiedzUsuńGenialny pomysł. A z Matusia jest mały artysta :)
OdpowiedzUsuńCo za artysta, praca na medal :)
OdpowiedzUsuńPs. nominowałam Cię http://lenka2013.blogspot.com/2014/03/liebster-award.html
OdpowiedzUsuńMały artysta :) Super, my też czasem tak szalejemy :)
OdpowiedzUsuń