Ciężko było wymyślić, aż tyle przedmiotów ułatwiających opiekę nad maluchem. Ale co nieco skleciłam!
1.
Nasz najlepszy przyjaciel i prywatny ochroniarz. Ochrania przed chorobami i kaszlem :) Najlepszy pod słońcem aspirator do nosa, dzięki któremu Mateusza katar nigdy nie przerodził się w nic więcej. Przedstawiam Państwu adpirator Katarek!
2.
Mata na podłogę. U nas nie sprawdziła się mata z pałąkiem. Mateusz nie lubił tam leżeć, wystawały mu nogi, psa wkurzało, że coś wisi Młodemu nad głową. Ale będąc u mojej siostry w Anglii zobaczyliśmy matę z Tesco. Ja się zakochałam! Mata izoluje i nie ciągnie od podłogi. Sama mogłam na niej leżeć pół dnia z Mateuszem. Mata jest duża i trwała. Do tego wystarczy ją otrzepać i nie ma śladu po sierści psa. Polecam ją każdemu. Kosztowała mniej niż 100zł i na pewno jedzie z nami do Włoch. Będziemy z Matim siedzieć na ziemi. Może nawet na plaży się przyda :)
Mateusz jak był młodszy często leżał na podłodze i bawił się zabawkami, a mama miała czas zjeść śniadanie czy włączyć pralkę.
Klocki Lego! Mimo młodego wieku Mateusz ma już sporą kolekcję klocków po swojej kuzynce. Większość schowana jest w pudle w jego pokoju, a na co dzień używamy dwóch kompletów. Chwila spokoju murowana!
4.
Przewijak na łóżeczko!
Od urodzenia, aż po pożegnanie z pieluchami. Przebieranie Mateusza na kanapie czy w innym miejscu jest dla mnie jak największa kara. A tu mam dziecko na odpowiedniej wysokości i nie męczę kręgosłupa. Nie wyobrażam sobie nie posiadać tego sprzętu w domu! Idealny do oporządzania jegomościa po kąpieli. Mateusz w miarę spokojnie leży i można go posmarować kremem czy powycierać.
Mamy prawie identyczny |
5.
Kosmetyki do pielęgnacji z łagodnym składem. U nas rządzi w tej chwili firma Hipp. Zamiennie z rossmanowym Babydrem. Najlepsze. Nie są nafaszerowane zbędną chemią. Analizy wielu kosmetyków dla dzieci znajdziecie na blogu Sroki. Używamy na codzień płynu do kąpieli i kremu pielęgnacyjnego.
6.
I najważniejsza rzecz dzięki której mogę powiedzieć, że jestem mamą na 6! Dużo cierpliwości, sen, chwila odpoczynku, czasem lampka wina, pomoc taty w zajmowaniu się Małym. Czyli pamięć o tym, że nadal jestem kobietą, osobną jednostką.
:)
Dzięki za nominację ;) ja z twojej listy mam tylko punkt 6 no i mate ale nasza miala palaki
OdpowiedzUsuńKażda mama ma inne ulubione przedmioty :)
UsuńZ hippa lubiłam oliwkę, chociaz chłopca nie przypasiła, ale mama też może coś z tego uszczerbnąć ;)
OdpowiedzUsuńJa po Hippie mam wysypkę. Na szczęście Mateuszowi nic nie ma :) A oliwką smarowaliśmy tylko główkę jak ciemieniucha wytoczyła najgorsze działa, wtedy miał skorupkę nawet za uszami i na powiekach :(
UsuńDziękuję za nominację, ale nie mam pomysłów już, co jeszcze może zrobić ze mnie mamę na szustkę... ( linka dam do poprzednich: http://jaimojeurwisy.blogspot.com/2014/03/mama-na-szostke-zabawa-w-ktorej.html )
UsuńJak coś opracuje nowego to dam znać :)
Oprócz maty bez pałąka to mam wszystkie punkciory z Twojej listy :) No ok, klocki innej firmy i bardziej gumowane, ale co tam.
OdpowiedzUsuńodciągacz do kataru najlepsze co może być :)
OdpowiedzUsuńzapraszamy do nas http://zosinkowo.blogspot.com/
oczywiście zostajemy u Ciebie:)