Kiedyś jej nie lubiłam. Było wiele powodów. Coraz szybszy zmrok. Powrót do szkoły. Chłodne wieczory. Mroźne poranki. Czas melancholii. Wieczna plucha. Oblepiająca z każdej strony wilgoć.
W tym roku przyniosła nieoczekiwaną radość. Radość dziecka, które dopiero poznaje świat. A różnokolorowe liście widzi tak naprawdę po raz pierwszy w życiu.
Dzisiaj jesień to przede wszystkim piękne lśniące kasztany. Złote liście. Ciepłe promyki słońca na twarzy. Uśmiech dziecka, które spaceruje szurając nóżkami pomiędzy dywanem z liści. Jego zafascynowana mina, gdy podnosi zielone, żółte, pomarańczowe czy czerwone listki. Nawet deszcz nie jest taki smutny, gdy mamy w planach bieganie po kałużach.
Nie ma co ukrywać, że tegoroczna jesień nas rozpieszcza. Oby do grudnia :)
- Gdzie jest mokre? - O tu. |
U nas jesień wystrzałowa, a ja tęsknię za taką sielską anielską, jak na zdjęciach. Piękne te liście i Mateuszek między nimi:).
OdpowiedzUsuńU Was to jakiś hardcore... Aż się wierzyć nie chce :(
UsuńDobrze by było żeby została jak najdłużej :)
OdpowiedzUsuń