czwartek, 23 października 2014

Dlaczego warto chodzić z niemowlakiem na basen?


Mateusz na basen chodzi od stycznia. O czym pisałam Wam tutaj.

Aktualnie ma 16 miesięcy i zabawa na basenie sprawia mu najwięcej radości.

Potrafi sam wskoczyć do basenu i z niego wyjść.

Świetnie nurkuje.

Do tej pory robił wszystko przy naszej asekuracji. Aktualnie część zajęć odbywa się w pływaczkach.

Przedstawiam Wam naszego leniwego pływaka:




O czym należy pamiętać wybierając się na basen z maluchem?

Niektóre choroby przewlekłe są przeciwwskazaniem do zajęć na basenie. Zawsze należy o tym porozmawiać ze swoim pediatrą. Niestety niektórzy lekarze mimo braku przeciwwskazań mówią na wstępie "nie, bo nie" i z nimi ciężko dyskutować. My mamy szczęście posiadać lekarza, który do pływania sam nas przekonywał. Chodząc na zajęcia zorganizowane należy przedstawić zaświadczenie od lekarza.

Warto znaleźć basen i instruktorów zrzeszonych w Polskim Stowarzyszeniu Pływania Niemowląt.

Co ze sobą zabrać?

Dobry humor :)

- strój kąpielowy i klapki dla rodzica
- pieluszkę do wody dla malucha (Babydream, Huggies, Decathlon, wielorazowe pieluszki przeznaczone na basen) i klapki dla chodzącego malucha
- ręcznik dla rodzica
- 2 ręczniki dla dziecka (lub ręcznik i szlafroczek)
- kosmetyki dla siebie i dziecka (żel pod prysznic, balsam, krem do pupy)
- pieluchę na zmianę i chusteczki nawilżane
- przekąski i napoje, które na pewno chętnie spożyjemy po zajęciach (nie można zapomnieć o mleku dla dziecka, jeżeli karmione jest mlekiem modyfikowanym. W innym wypadku wystarcza obecność mamy :) )
- patyczki kosmetyczne, aby osuszyć dziecku uszy po kąpieli (mięliśmy na pierwszych dwóch zajęciach, teraz wystarcza ręcznik)

Przed zajęciami:

Ostatni posiłek dziecko może zjeść nie później niż 30 minut przed rozpoczęciem zajęć (nie dotyczy karmienia piersią). Nie smarujemy dziecka żadnymi oliwkami i balsamami. Warto też przygotować wcześniej dziecko na to jak wyglądamy w czepku czy okularkach - jeżeli na pływalni są wymagane, albo planujemy z nich korzystać.

Na terenie pływalni warto zjawić się nawet 30 minut wcześniej. Dziecko przyzwyczai się do hałasu i temperatury. Do tego przy pierwszych wizytach ciężko się ogarnąć. Fajnie gdy dziecko korzysta z nosidła, bo w nim można bezpiecznie zostawić malucha na chwilę, gdy sami się rozbieramy. U nas zawsze któreś musiało Matusia trzymać na rękach.

Zajęcia:

Jesteśmy już wszyscy przebrani. (U nas przy brzegu basenu są przewijaki dla maluchów, gdzie można komfortowo przebrać maluszka. Należy pamiętać o tym, że na przewijaku zawsze kładziemy własny ręcznik!) Instruktorzy pomagają nam wejść do basenu. Przytrzymują maluchy, pokazują jak je bezpiecznie trzymać. Należy pamiętać, że podczas zajęć nie używamy smoczków.

Podczas pierwszych zajęć instruktorzy pokazują jak trzymać dziecko. Jak się poruszać z dzieckiem w wodzie. Jak je położyć w wodzie na plecach czy brzuszku. Jak zmotywować maluchy do ruszania nóżkami. I najważniejsze: polewaliśmy buzie dziecka wodą z konewki, albo własnych dłoni, zawsze przy tym mówiąc "gotów! Start!". Wszystko przy świetnej zabawie. Najmłodsze dzieci na naszych pierwszych zajęciach miały około miesiąca! Mateusz już siedział i uczyliśmy się wskakiwać do basenu. Na drugich czy trzecich zajęciach dzieci pierwszy raz nurkowały, oczywiście po komendzie "gotów! Start!" Instruktor ciągle pokazywał jak ułożony powinien być maluch, aby się nie zachłysnąć wodą.

Warto pamiętać, że dziecko się zachłyśnie. Nie ma innej opcji. Warto pamiętać: Nie klepiemy dziecka! Nie szturchamy! Nie obracamy do góry nogami! Utrzymujemy w pionie i czekamy aż przejdzie. Nasz spokój pomoże dziecku. Gdy będzie to coś poważnego to na pływalni są instruktorzy, którzy zostali przeszkoleni do pomocy w razie takiego wypadku. Za nami już 25h zajęć i chłopaki nigdy nie musieli interweniować. 

Gdy dziecko płacze i jest niezadowolone, warto z nim wyjść na chwilę, przytulić, podać pierś. Nie ma co robić na siłę, bo zajęcia mają być zabawą. Po dwóch wizytach na basenie dzieci się przyzwyczajają do nowego miejsca i nowej sytuacji. Nie warto rezygnować po pierwszej nieudanej wizycie, bo kolejne są już naprawdę świetną zabawą. Należy też pamiętać, że czasem dzieci mają po prostu gorszy humor. Mateusz miał etap, że każde nurkowanie kończyło się płaczem, więc rezygnowaliśmy z kolejnych powtórzeń. Zdarzyło się też, że wyszliśmy z basenu 10 minut wcześniej, a na kolejnych zajęciach Matuś był jak zwykle zachwycony.

Po zajęciach:

Myjemy dziecko pod prysznicem. Wycieramy, smarujemy i ubieramy w lekkie ubranko. Na początek wystarczy sam bodziak. Na terenie naszego basenu jest zawsze ponad 30 stopni. A dziecko jest nagrzane emocjami i ruchem. Na pewno nie zmarznie. Później ubiera się rodzic. Dziecko ma chwilę, aby ochłonąć. Za drzwiami przebieralni warto założyć kolejną rzecz dziecku - u nas spodnie, skarpety i buty. Przenosimy się bliżej drzwi pływalni - mamy wygodne sofy. Tam Matuś dostaje pić i jeść. Siedzimy do 15 minut. Zakładamy kurtki i do auta. W lato oczywiście inaczej - temperatura na podwórku jest zbliżona do temperatury w budynku więc wychodzimy od razu.


Co nam daje basen?

Po pierwsze dobrą zabawę i cotygoniowy ruch w basenie. Aktualnie za zajęciach jesteśmy zawsze w trójkę, a Mateusz pływa od mamy do taty. Do tego nie można zapomnieć o tym, że Mateusz w basenie nam bezgranicznie ufa i wie, że zawsze jesteśmy obok.

Bezproblemowe mycie włosów! Żadnego krzyku, że ma wodę w oczach. Sam wkłada głowę pod kran.

Pewność siebie i możliwość pójścia z dzieckiem na każdy basen. Podczas każdego wyjazdu odwiedzamy baseny, albo kąpiemy się w morzu.

Rozwój fizyczny dziecka. Jego lepszą koordynację. Basen polecał nam fizjoterapeuta na lekką asymetrię ułożeniową Mateusza.

Na dzień dzisiejszy Mateusz po wskoczeniu do wody i zanurkowaniu, bez naszej pomocy obraca się pod wodą i kieruje w stronę brzegu. Jest to jego mechaniczne zachowanie, które ćwiczymy już 10 miesięcy. Potrafi sam wyjść z basenu.

Dzięki uczestniczeniu w zajęciach wiem, że, gdyby mojemu dziecku przez nieuwagę udało się wpaść do basenu, jeziora czy rzeki, potrafiłby wstrzymać oddech i wypłynąłby na powierzchnię. To mikrosekundy dla nas, aby udało nam się go wydostać bezpiecznie na brzeg.



Jakieś pytania? Chętnie odpowiem :)



6 komentarzy:

  1. Swietnie mu idzie. My chodzimy na basen we wlasnym zakresie, bo w godzinach w ktorych organizowane sa zajecia dla maluchow, niestety oboje musimy byc w pracy. JJ mimo, ze jest starszy od Mateuszka, to nie plywa az tak dobrze. Woli chodzic po dnie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mateusz nie wie, że w basenie można chodzić. Byliśmy tylko dwa razy w brodziku. Tak to około 1,2m głębokości.
      U nas zajęcia są w weekendy. Wcześniej chodziliśmy w soboty, a teraz w niedziele na 10 :)

      Usuń
  2. Moi chłopcy nie chodzili na zajęcia, czasami chodzimy wszyscy i uczę ich podstaw ale oni przez wczesne zaczecie wiedzą większość intuicyjnie...tylko ja czasem zawału dostaje...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też czasem dostaję zawału. Na szczęście staram się podchodzić do tego ze spokojem.

      Usuń
  3. U mnie w mieście jest basen. Jednak tam nie chodzimy. Woda jest bardzo mocno chlorowana, do tego nie ma czegoś takiego jak zajęcia z małymi dziećmi, a ja nie wiem "jak się do tego zabrać". Mamy za to w planach wybrać się na basen do Mikołajek. Mamy tam niedaleko, poza tym jest tam specjalny basen dla dzieci i atrakcyjna rwąca rzeczka do zabaw. Już nie mogę się doczekać. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na basenach na których byliśmy z Młodym, na szczęście nie śmierdzi chlorem. Jednak w dużych miastach jest łatwiej o zorganizowane zajęcia. My na Śląsku możemy też bez problemów dojeżdżać do sąsiednich miast. I tak właśnie jeździmy do miasta obok, chociaż jest dużo mniejsze ;)

      Usuń

Twój komentarz będzie widoczny po zatwierdzeniu.
Niecenzuralne i obraźliwe treści nie będą publikowane.