poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Pobił rekord...

Zaczęło się niewinnie i całkiem przyjemnie. Pierwsza od dawna noc bez przebudzenia się. Super długie spanie do 7. Zapowiadał się przepiękny i wspaniały dzień!

Mateusz wstał w świetnym humorze. Grzecznie poczekał na butelkę mleka. Uśmiechał się, tulił.

Po pewnym czasie zaczął płakać przy każdym niepowodzeniu. Upadł - płacz. Nie dostał ciastka - płacz. Pies mu porwał zabawkę - płacz. Drugie śniadanie zjadł bez marudzenia - na krótko wróciła moja nadzieja na piękny dzień.

Poszliśmy na spacer - na podwórku nie marudzi. Plan niecny. Wzięłam książkę i miałam ambitne plany uśpienia go jak najprędzej. Walczył ze snem 40 minut... I pospał 40 minut. Piaskownica - względny spokój.




W domu od razu płacz. Krótka wizyta taty spowodowała histerię z waleniem głową w podłogę w roli głównej... Zjadł obiad, a ja już zaczęłam marzyć, aby szybko nastała pora snu.

I się zaczęło...

Gryzie mnie w brzuch. Mówię, że nie wolno i go odstawiam na podłogę. Przytula się znowu i gryzie. Przy którymś z kolei "nie wolno" wybucha śmiechem i próbuje dalej...

Ulubiona zabawa (oprócz gryzienia mamy) to wypluwanie wody z buzi. Uradowany bierze kubek, nabiera wody w usta, po chwili z radością je otwiera. Koszulka mokra, podłoga mokra, pies mokry, nasze łóżko mokre...

A później pobił własne rekordy.

Oddał swojego misia psu. Pies szczęśliwy i zadowolony. Zabieram i mówię obojgu, że tak się nie robi. Odkładam misia na łóżko. Mateusz w momencie go zabiera i rzuca psu do legowiska... Udaję, że płaczę. Moje dziecko z radością wskakuje mi na plecy i bije sobie "brawo"...

Chyba muszę zapisać się na jogę...


P.S. Tatuś przeszczęśliwy - synuś charakterem wdał się w niego...



9 komentarzy:

  1. Numer z wodą jest nam dobrze znany. Dużo cierpliwości kochana!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem mam po prostu dość.
      Ale wiem dobrze, że to normalne.
      A później przychodzi i się przytula, cudownie uśmiecha i mi przechodzi wszystko :)

      Usuń
  2. Wszystkie dzieci chyba przechodzą etap gryzienia, a ja do tej pory mam ślady:).
    Maluchy dają nam wycisk, to fakt, czasem padamy na twarz, ale uśmiech dziecka wynagradza wszystko.
    Naprawdę chcesz na jogę się zapisać:)?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba potrzebuję poznać ich tajniki wyciszania się ;)

      Usuń
  3. mały rozrabiaka z niego się robi ;)
    siostra poszłabym z Tobą ale z Krakowa to daleko ;(

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj to się rozkręca łobuziak, dobrze, że jeszcze nie pyskuje ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pyskować próbuje. Na szczęście jeszcze nie da się tego zrozumieć ;)

      Usuń
  5. Hehe skąd ja znam to wylewani wody z buzi:D Oczywiście z dokładnego doświadczenia. Zosia robi to samo i przy tym się śmieje, to ręce opadają :)
    W Oświęcimiu odbędzie się spotkanie mam blogerek :)

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz będzie widoczny po zatwierdzeniu.
Niecenzuralne i obraźliwe treści nie będą publikowane.