poniedziałek, 2 listopada 2015

Nie doceniamy tego co mamy

Zagubiłam się. Obowiązki domowe i opieka nad rozbrykaną dwójką w połączeniu z przeziębieniem, wyprały mnie z wszystkiego. Nie miałam siły nawet uśmiechnąć się do tej pięknej bezzębnej twarzy. A starszak ciągle słyszał: "później", "zaraz", "przestań".

Zagubiłam się w tym swoim życiu. Często mam wrażenie, że to wszystko mnie przerasta.

A później spotykam kobietę.

Matkę.
Dwójki dzieciaczków. Chłopca i dziewczynki. I zaczynam płakać, że nie widziałam tego co mam. Nie widziałam ich radości, ich nowych umiejętności. Tego że mój syn ma taką wyobraźnię, że czasem sama mu zazdroszczę. A ostatnio mnie tylko irytowała. Tego że Matylda rośnie i rozwija się. Tego że codziennie witają mnie te dwa piękne uśmiechy.
Byłam zła. Bo za szybko rośnie. Że wyrośnie zaraz z fotelika dla niemowląt. Że w gondoli jej już ciasno.
Byłam zła, że chorują. Że muszę czyścić te glutowate nosy. Że muszę dać antybiotyk.

Nie doceniałam.
A inni pragną, aby ich półtoraroczna córka trzymała tak pięknie główkę jak mój 4miesięczniak. Martwią się, że mogą nigdy nie zobaczyć jak ich dziecko siedzi czy raczkuje.

Wyprzytulałam moich za całe te ostatnie dni, kiedy brakowało mi cierpliwości i siły. Kiedy z bezsilności zaciskałam załzawione oczy bo mój syn po raz kolejny rozrzucił wszystkie zabawki.

Inni mogą nigdy tego nie doświadczyć...


Szczęśliwa mama dwójki donoszonych dzieci

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Twój komentarz będzie widoczny po zatwierdzeniu.
Niecenzuralne i obraźliwe treści nie będą publikowane.